Autologowanie na Fedorze 12 mimo, że samo w sobie bardzo przydatne, to jednak potrafi przysporzyć kolejnego problemu osobom korzystającym z sieci bezprzewodowych. Tak było w moim przypadku. Z grubsza chodzi o to, że klucze wymagane do połączenia z siecią, Fedora przechowuje w tzw. bazie kluczy (
keyring). Sama baza też jest zabezpieczona hasłem, które najczęściej pokrywa się z tym używanym do logowania w systemie. Gdy logujemy się w tradycyjny sposób Fedora sama przechwytuje nasze hasło i odblokowuje nim bazę kluczy, z której
Network Manager pobiera klucz wymagany przez naszą sieć. Wspomniany problem pojawia się w chwili, gdy korzystamy z autologowania. Nie musimy dłużej wpisywać hasła, ale system nie ma też wtedy czym otworzyć bazy i... monituje nam o nie jak tylko zobaczymy pulpit. I znowu trzeba coś wpisywać. A przecież nie o to nam chodziło włączając autologowanie, prawda? Zetknąłem się z tym problemem już w poprzednich wydaniach systemu, jednak o ile wtedy jakoś sobie radziłem wykorzystując przydatny pakiet
gnome-keyring-pam, tak teraz miałem nie lada orzech do zgryzienia, bowiem w F12 owego pakietu już nie ma...
W zasadzie można wszystko to ominąć w najbardziej błahy sposób - wyłączając szyfrowanie sieci. Wtedy klucz do niej nie jest potrzebny, więc i
Network Manager o niego nie pyta. Jednak wtedy musimy iść na kompromis: albo wygoda, albo bezpieczeństwo. Zbyt duża cena. Trzeba więc znaleźć jakieś sensowne, a za razem równie proste rozwiązanie.
Pokopałem w Google, trochę mi z tym zeszło, znalazłem kilka potencjalnych rozwiązań, ale nie zdążyłem ich wszystkich sprawdzić, bo całkiem przypadkiem wpadłem na dość trywialny sposób obejścia problemu. Był dla mnie o tyle zaskakujący, że (w przeciwieństwie do innych znalezionych rozwiązań) nie wymagał nawet instalowania żadnych dodatkowych pakietów. Aż nie mogłem uwierzyć, że coś takiego może zadziałać. A jednak!
Przepraszam za taki długi wstęp, ale głupio byłoby pisać posta z pojedynczym screenem, albo linijką tekstu wyjaśniającą jak zaznaczyć jednego głupiego checkboksa :P Tak, do tego właśnie sprowadza się sedno sprawy. Więc jak uwolnić się od nieznośnego okienka?
Na jednym z naszych paneli rozłożonych wokół pulpitu odszukujemy
ikonę połączenia sieciowego i klikamy ją prawym przyciskiem myszy. Z menu wybieramy pozycję
Zmodyfikuj połączenia.
W
okienku, które się otworzy przechodzimy na zakładkę
Bezprzewodowe, zaznaczamy na liście nasze połączenie i klikamy
Zmodyfikuj.
Kolejne okno zawiera owe magiczne pole, którego nigdy bym nie podejrzewał, że do czegoś mi się kiedyś przyda ;) Zaznaczamy więc widoczne na samym dole (obok przycisku
Anuluj) pole
Dostępne dla wszystkich użytkowników i klikamy
Zastosuj. Teraz dzieją się czary. Wyskakuje okienko z żądaniem hasła roota. Wpisujemy je, zatwierdzamy i restartujemy system. Fedora już nie zapyta o hasło do bazy kluczy, a mimo to nawiążemy normalne połączenie z naszą siecią.
Zawsze musi być jakieś
ale, więc jest i tu. Ale tym razem nie jest ono jakoś specjalnie uciążliwe. Po prostu zawsze, gdy będziemy chcieli zmodyfikować ustawienia naszego połączenia sieciowego, zostaniemy poproszeni o hasło roota. Tylko, że jak często to robimy? Na pewno nie tak często jak łączymy się z siecią.
Zauważyłeś błąd w artykule? Coś nie działa? Zostaw swoje uwagi w komentarzach.